w roku 2011/2012. Najnowszy ETS 2 !!!! Premiera 19.10.2012r
Wygląda na to, że EA planuje wprowadzić zupełnie nową jakość w swoją najpopularniejszą serię gier wyścigowych - Need for Speed. The Run, bo tak nazywać się będzie nowy tytuł, wniesie ze sobą zupełnie nowe dla tej serii elementy, jak możliwość wyjścia z samochodu i kontynuowania ucieczki przed policją na piechotę. Pełnej swobody ruchów jednak najprawdopodobniej mieć nie będziemy, o ile w ogóle będziemy mogli kierować postacią - z poniższego filmiku wynika raczej, że ruch głównego bohatera jest ściśle określony, a kieruje nim komputer, a nie gracz.
Akcja rozgrywać się będzie na drogach międzymiastowych, od San Francisco, po Nowy Jork, jednak wszystko kręcić się będzie wokół nielegalnych wyścigów w zatłoczonych miastach (ale nie tylko), czyli tego, co lubimy najbardziej. Jak zwykle możemy spodziewać się wyśmienitej grafiki, dzięki nowemu silnikowi Frostbite 2. The Run to także nowa funkcja zintegrowanego Autologa, a zatem każda uciekająca sekunda będzie miała wpływ na nasze statystyki.
Grafika i dźwięk
Najnowsza część serii jest oparta na tym samym (notabene znakomitym) silniku graficznym co trzecia część gry Battlefield. Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ Need for Speed: The Run na pecetach wygląda świetnie. Nie mamy pojęcia, o ile lepiej od wersji konsolowych, ale jeżeli różnica jest taka jak w przypadku najnowszego Battlefielda, nie pozostaje nic innego, jak tylko cieszyć się z posiadania odpowiednio wydajnego blaszaka.
Po produkcjach takich jak Need for Speed: The Run oczekujemy tak naprawdę tylko tego, żeby dostarczały nam niczym nieskrępowanej uciechy podczas jazdy superszybkim samochodem. Na bok schodzą elementy mało istotne, takie jak fabuła, o ile tylko dobrze się bawimy. Sami przyznacie, że nie są to szczególnie wygórowane oczekiwania. Pojawia się zatem pytanie, jak ocenić grę, w której irytują dosłownie wszystkie, z pozoru mało znaczące drobnostki, między innymi wątek fabularny, a trzon rozgrywki – czysta jazda i to, co się z nią wiąże – wypada świetnie, ale jest przeraźliwie krótki? I tu pojawia się problem.
Otrzymaliśmy ślicznie wyglądającą zręcznościówkę. Silnik Frostbite 2.0 jest miejscami wręcz niesamowity i mamy nadzieję, że widać to na niektórych zdjęciach w naszej galerii. Już nie możemy się doczekać drugiej części gry Mirror's Edge, która będzie oparta właśnie na nim. Samo prowadzenie samochodu bardzo nam się spodobało. Model jazdy jest mocno „niedzielny”, ale też odpowiednio zbalansowany. Na to liczyliśmy. Gonitwa przez niemalże całe Stany Zjednoczone to przyjemna wycieczka krajoznawcza: zróżnicowana, miejscami naprawdę piękna.
Niestety, wad jest sporo. Do tych najbardziej krytycznych należy wyjątkowo krótki, raptem trzygodzinny czas rozgrywki oraz ograniczenie liczby klatek wyświetlanych w ciągu sekundy, i to do zaledwie trzydziestu. Ponadto zostaliśmy zaatakowani rażącymi w działaniu skryptami w liczbie, jakiej dotąd nie widzieliśmy w żadnej innej grze. Te zarzuty można by przyrównać do strzału we własne kolano – albo nawet w oba. Skala zaniedbań i nieprzemyślanych decyzji spowodowała, że w tym momencie uważamy tę grę za równie nieprzemyślany wydatek. Jest to doskonały przykład na to, że zastosowanie znakomitego silnika graficznego to zdecydowanie za mało. Nawet kolekcjonerzy tytułów z tej serii powinni poczekać, aż najnowszy mocno stanieje.
Admin: tekst pochodzi z www.Wikipedia.pl